Relacja studentów kierunku Filologia angielska – Oli, Kingi i Pawła – przebywających w naszej uczelni partnerskiej w Hiszpanii:
„Kilka pierwszych dni po przyjeździe upłynęło w wakacyjnej atmosferze tapas i leżenia na plaży. Rzeczywistość nadeszła wraz z pierwszym dniem na uczelni, kiedy okazało się, że Hiszpanom naprawdę z niczym się nie spieszy. Zajęcia zaczynają się zawsze z 15-minutowym opóźnieniem, a termin deadline praktycznie nie istnieje. Pozytywnym zaskoczeniem był tzw. ESN, czyli biuro studenckie organizujące mnóstwo wydarzeń mających na celu pomoc osobom biorącym udział w Programie Erasmus+ odnaleźć się w nowym środowisku, poznać nowe osoby i zwiedzić ciekawe miejsca. Po wycieczce integracyjnej do Cabo de Gata przyszedł czas na Padules – czyli wspinaczkę w górę rzeki, a zaraz potem Mini Hollywood, gdzie kręcono wiele znanych filmów – głównie westernów. W Mini Hollywood można było poczuć się jak na Dzikim Zachodzie, zrobić sobie zdjęcie z kowbojem, obejrzeć pokaz kankana czy ogród kaktusów.
Poza tym w Almerii, poza uczelnią działa wiele innych stowarzyszeń pomagających obcokrajowcom zaznajomić się z językiem oraz kulturą. I tym sposobem dwa razy w tygodniu chodzimy na spotkania, tzw. language exchange, poznając tym samym osoby z całego świata, m.in. z Hiszpanii, Włoch, Rosji, a nawet z Chin.
Podsumowując: mimo, że nie zawsze jest kolorowo, bariera językowa nadal istnieje i czasami tęskni się za domem, gorący klimat Hiszpanii, pozytywni ludzie, morze, plaża i zimne tinto de verano zawsze potrafią dodać otuchy.”